niedziela, 11 listopada 2012

Płyta wysokich lotów: Flying Lotus - Until The Quiet Comes

 W 2010 roku Flying Lotus zaprezentował światu iście eksperymentalne, płytowe dzieło o nazwie ''Cosmogramma'', którym uciekał nieco od łatki muzyka osadzonego w abstrakcyjnym hip hopie ewidentnie dającym słuchaczom sygnał ''rozwijam się, idę naprzód''. Byłem bardzo ciekaw w którym kierunku powiodą jego muzyczne tory. Słuchając najnowszego longplaya Stevena Ellisona aka Flying Lotus o nazwie Until The Quiet Comes mogę śmiało stwierdzić - lubię ten kierunek a właściwie kierunki bo płyta jest wielowymiarowa. Przyrównałbym ją do albumu ze zdjęciami z wakacji z różnych lat.Przeglądamy kolejne fotografie i każda jest inna, wiąże się z konkretnie ulokowanymi wspomnieniami, wielobarwnymi o różnym natężeniu emocjonalnym lecz zazwyczaj odbieranymi ciełpo. I właśnie Until The Quiet Comes to płyta emanująca nadrzędnym spokojem i harmonią o lekko medytacyjnym charakterze na co spory wpływ mają liczne nawiązania do muzyki etnicznej, soulu i nowoczesnego jazzu. W tle możemy usłyszeć klawisze, smyczki, harfę a nawet elementy wyposażenia kuchni, które niejednokrotnie rodzą w głowie pytania typu ''jak on stworzył ten dźwięk''. Poza tym sporo kawałków jak np. Putty Boy Struit wypełnionych jest bitami o hiphopowym rodowodzie będąc zarazem tymi bardziej przyziemnymi elementami całego krążka. Flying Lotus zaprosił do współpracy również znamienitych gości jak Thom Yorke z Radiohead czy Erykah Badu, którzy znakomicie wpisali się w tę osadzoną gdzieś wysoko w stratosferze opowieść.

A poniżej dźwiękowo-wizualna zapowiedz albumu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz